No początku pragnę was przeprosić za to że kolejny rozdział dodaję tak późno. Wiem powinien się pojawić tydzień temu, ale miałam za dużo nauki. Same sprawdziany i kartkówki prawie co dzienne, a jeszcze w czwartek mam wywiadówkę -,- (trzymajcie za mnie kciuki).
A oto 7 rozdzialik ^^
Taemin od dłuższego czasu nie miał tak dobrego humoru jak teraz. Siedział na swoim łóżku słuchając muzyki na ful i kołysał się w jej rytmie. Był sam w domu więc mógł sobie na to pozwolić, chociaż nie do końca, ponieważ od jakiegoś czasu oburzeni sąsiedzi walili w drzwi jego mieszkania. Lee ich nawet nie słyszał, a nawet jakby słyszał nie zwracał by na to uwagi. Liczył się tylko on i muzyka wypływająca z głośników. Wstał z miękkiego łóżka i zaczął tańczyć, a na jego twarzy widniał delikatny uśmiech. Energicznie wywijał swoim ciałem na wszystkie strony poddając się swojej ulubionej pasji.
Stanął w bezruchu kiedy usłyszał, że ktoś mu klaszcze. Nie wiedział kto to może być. Na pewno nie jego rodzinka bo rodzice byli w pracy, a brat umówił się na randkę, a znając go w domu pojawi się około 23.
Obrócił się powoli i widział na sobie wzrok przystojnego bruneta, którym musiał być Choi. Zrobiło się mu gorąco i nie potrafił wydusić z siebie ani jednego słowa. Po chwili jednak mowa do niego wróciła.
- Minho?! Co ty robisz w moim domu? A co gorsza w moim pokoju! - wrzasnął i spojrzał na wysokiego domagając się odpowiedzi.
- Heh a no postanowiłem Cie odwiedzić. Nie otwierałeś jak pukałem a dodatkowo było słychać głośną muzykę. Drzwi były otwarte więc wszedłem - powiedział rozbawiony - a tak na marginesie to świetnie tańczysz.
- Aha... yyy no dzięki. Ale czemu chciałeś mnie odwiedzić? - spytał skołowany Lee.
- A tak sobie. Pomyślałem, że gdzieś się przejdziemy, no wiesz tak jak kumple - uśmiechnął się szeroko.
- Eee no dobra - podrapał się po głowie i uśmiechnął się na co starszy się zaśmiał - daj mi chwilę! - rzucił i jak strzała wybiegł z pokoju potrącając w drzwiach bruneta.
Wpadł do łazienki i spojrzał na swoje odbicie w lustrze - o kurwa.. - pomyślał krzywiąc się na swój widok. Był cały mokry od potu a na głowie miał rozwalony kucyk. Wszedł pod prysznic i stanął pod strumieniem ciepłej wody, rozluźnił się, lecz nie na długo. Przypomniał sobie, że Choi na niego czeka więc szybko się umył i wyszedł z kabiny. Suszarką wysuszył swoje długie karmelowe włosy i ubrał się w świeżo wyprane czarne rurki i czerwony T-shirt. Spojrzał jeszcze raz w lustro
no i od razu lepiej - uśmiechnął się sam do siebie i wyszedł z łazienki. Wszedł z powrotem do swojego pokoju i jego wzrok padł na Minho, który z szerokim uśmiechem na twarzy oglądał zdjęcia Lee. Ten szybko do niego podbiegł i wyrwał mu z ręki fotografie chowając je do szuflady. Spojrzał na niego spod byka.
- Jak ty słodko wyglądałeś jako dziecko, ale prawie wcale się nie zmieniłeś - podszedł do niego z uśmiechem - nadal masz taką uroczą buźkę - ścisnął delikatnie jego policzek i potarmosił jego dopiero co ułożone włosy.
- Nie jestem uroczy! - wrzasnął i stanowczo odsunął się od starszego.
- Jesteś jesteś, aha właśnie a co to za dziewczyna na tych zdjęciach - zapytał z ciekawości, a Taemin od razu posmutniał - no dobrze nie będę pytał, wszystko ok? - spojrzał na niego troskliwie
- Tak tak, to idziemy?
Wyszli z domu i skierowali się do pobliskiego parku. Lee mało się odzywał, wspomnienia o osobie z fotografii do niego powróciły. Niestety nie były to miłe wspomnienia. Starał się o tym nie myśleć, ale nie potrafił. W pewnym sensie zawdzięczał to Choi, które zaczął oglądać jego zdjęcia, ale nie mógł się na niego gniewać. Po prostu nie potrafił.
Minho cały czas się mu przyglądał, nie wiedział o co chodziło młodszemu i dlaczego na pytanie o małą dziewczynkę na zdjęciu posmutniał. Był pewny, że to nie jest nic dobrego i żałował tego, że był taki ciekawski. Obwiniał się za to, ale co on takiego zrobił?
Nie mógł już dłużej patrzeć na spuszczoną, ponurą twarz długowłosego i postanowił coś zrobić. Stanął przed nim zagradzając mu drogę. Lee podniósł głowę i spojrzał z małym zdziwieniem i oczami przepełnionym łzami na Choi. A temu, aż serce się ścisnęło na ten widok. Złapał opuszkami palców jego kąciki ust unosząc je do góry. Uśmiechnął się do niego szeroko i wyciągnął z kieszeni swojej kurtki mały kartonik mleka bananowego, na co oczy młodszego zabłysły. Wręczył mu napój i rozczochrał jego włosy.
Jaki on słodki - pomyślał i uśmiechnął się sam do siebie. Robiło się zimno więc starszy postanowił odprowadzić Taemin'a. Pożegnał się z nim i poszedł w swoją stronę, ale zatrzymał się na chwilę.
Taemin usiadł zadowolony na łóżku, ale po chwili znów z niego wstał, gdyż usłyszał ciche pukanie w drzwi od mieszkania. Lekko je uchyli i zdziwiony spojrzał na Minho, który nie penie powiedział.
- Taemin... Nauczysz mnie tańczyć?
Zaś taki krótki -,-
Przepraszam was za to..
Wybaczycie?
niedziela, 25 listopada 2012
niedziela, 11 listopada 2012
Because I love you 6
Leżał bezwładnie na swoim łóżku. Nie mógł spać, za dużo myśli chodziło mu po głowie, a zwłaszcza ten przystojny brunet który obronił go przed napastnikami, z którymi czy chce czy nie będzie musiał się zmierzyć. Gwałtownie przewrócił się na lewy bok, co wywołało głośne jęknięcie. Nadal wszystko go bolało i wywnioskował, że nie może wykonywać zbyt gwałtownych ruchów. Sięgnął na półkę po telefon aby sprawdzić, która godzina 6.40... westchnął głośno i odłożył telefon. Zostało mu jeszcze nie całe 20 minut snu. Ale Lee wiedział, że i tak nie zaśnie. Nie spał całą noc, więc nie tylko koledzy będą dziś jego problemem, jeszcze będzie musiał uważać aby nie przysnąć na tych wyjątkowo nudnych lekcjach.
Wyczołgał się z miękkiej pościeli i chwiejnym krokiem powędrował do łazienki. Miał jeszcze dużo czasu, więc każdą czynność wykonywał bardzo powoli. Nie wyglądał najlepiej, ale starał się jakoś ogarnąć. Wyciągnął z szafki ciemne rurki i czarną luźną koszulkę z napisem "My life is not your business". Spiął włosy w luźny kucyk i był już gotowy. Miał jeszcze pół godziny czasu, więc udał się do kuchni, aby zrobić sobie coś na śniadanie. Tak z tym zawsze miał największy problem. W końcu zdecydował się na płatki z mlekiem. Po posiłku jeszcze wyjął z lodówki moje ulubione mleko bananowe, dzięki któremu się rozluźnił, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Nałożył kurtkę na swoje chude ramiona, przerzucił sobie torbę przez ramię i wyszedł z domu.
Po 10 minutach dotarł do szkoły. Miał jeszcze sporo czasu do dzwonka, więc postanowił przesiedzieć tam aż do dzwonka. Siedział w rogu szatni ze spuszczoną głową i bawił się swoim telefonem. Nagle poczuł, że ktoś szturcha go w ramie. Nieco przestraszony podniósł głowę i zauważył tego samego chłopaka co ostatnio. Odetchnął z ulgą i lekko się do niego uśmiechnął.
- Co tu tak sam siedzisz? Stało się coś? - zapytał starszy.
- N-nie, nic się nie stało. Po prostu czekam na dzwonek - odparł wzruszając ramionami.
- Choć. Nie będziesz tu tak sam siedzieć. - pociągnął młodszego za nadgarstek, zmuszając go do wstania. Lee próbował jeszcze zaprotestować, ale na nic mu się to zdało.
Zaprowadził go pod ścianę, koło jakiejś sali lekcyjnej, gdzie siedziało, dwóch chłopaków zacięcie ze sobą o czymś dyskutując.
- O Minho, powiedz temu dinozaurowi, że skoro robimy razem ten projekt na fizykę, to ja powinienem dowodzić - do Choi podbiegł szczupły chłopak o blond czuprynie i kocich oczach, i zaczął go szarpać za rękaw.
- Wybacz Key, nie wiem kto ma rację, ale chce wam kogoś przedstawić - w tym momencie lekko popchnął zmieszanego Lee do przodu - to jest Taemin, Taemin to są Kibum i Jonghyun.
- C-cześć - wymamrotał młodszy.
- Mów mi Key - podbiegł do niego blondyn z szerokim uśmiechem, po chwili podszedł nieco niższy brunet, który faktycznie przypominał dinozaura.
Po chwili zadzwonił dzwonek, na który Taemin widocznie posmutniał. Choi wiedział o co chodzi, więc postanowił go odprowadzić do klasy i jakoś dodać mu otuchy. Przy drzwiach posłał mu jeszcze pocieszający uśmiech i poszedł w stronę swojej sali, a młodszy przeszedł obojętnie koło Yunsu i jego kolegów, i usiadł na swoim miejscu. Oni tylko wrednie na niego spojrzeli i zajęli się swoimi sprawami. Po kilku minutach do klasy wszedł nauczyciel matematyki i zaczął sprawdzać obecność.
Taemin w ogóle nie potrafił się skupić, chociaż wiedział, że powinienem, gdyż jutro ma z tego sprawdzian. Profesor musiał zauważyć, że nie uważa, ponieważ wywołał go do tablicy. Zdezorientowany nastolatek wyszedł z ławki i powoli skierował się w stronę tablicy z równaniem, które ma rozwiązać. Jeszcze ktoś po drodze podłożył mu nogę i chłopak prawie się przewrócił, co wywołało niepohamowany śmiech u reszty uczniów. Z małą pomocą nauczyciela rozwiązał zadanie i usiadł na swoim miejscu. Po chwili zadzwonił dzwonek, uradowany chciał wybiec z klasy, lecz ktoś szarpnął go za ramię, zmuszając do odwrócenia się. Yunsu chwycił go za koszulkę i bez problemu podniósł do góry.
- I co mały? Trzeba było się nam narażać? No to zapłacisz swoją cenę, a Twój brunecik Ci teraz nie pomorze - powiedział szyderczo się uśmiechając i po chwili jego pięść miała się spotkać z twarzą młodszego, lecz ktoś go od niego odciągnął i Lee poleciał na ścianę.
Po lekcji Choi postanowił pójść do Taemin'a, ponieważ bał się, że te gnojki coś mu zrobią. Nie mylił się, najsilniejszy z nich trzymał go za koszulkę i już miał go uderzyć, ale brunet wyprzedził go i popchnął Lee, który po chwili osunął się po ścianie. Pchnąłem Yunsu z całej siły na ławki za nim i podbiegłem do Taemin'a
- Wszystko w porządku? - zapytałem kucając przed nim.
- Nie... dzięki za pomoc. - pomógł mu wstać i wyszli z jego klasy, widzieli na sobie wzrok prawie wszystkich uczniów, ale starszy nie przejmował się tym. Wpadli na korytarzu na Onew, który dopiero teraz przyszedł do szkoły, za pewne znowu zaspł. Uśmiechnął się do nich przyjaźnie i podszedł do Tae.
- Cześć jestem Jinki, a dla przyjaciół Onew, a ty? - zapytał młodszego
- Taemin - powiedział krótko. Gadali, do puki nie zadzwonił dzwonek na kolejną lekcję. Taemin niezadowolony udał się z powrotem do klasy.
Reszta lekcji minęła mu niezwykle spokojnie. Nikt mu nie dokuczał, ani nic, był z tego powodu zadowolony. Miał nadzieję, że już na zawsze dadzą mu spokój, ale nie mógł być co do tego do końca pewny. Po lekcjach zadowolony wyszedł ze szkoły i powędrował w stronę domu po drodze spotkał jeszcze Onew, od którego się dowiedział, że jest jago sąsiadem. Młodszy ucieszył się na tą wiadomość. Przez całą drogę rozmawiał z Jinki'm na różne tematy i dowiedział się o nim kilka rzeczy. Rozbawiła go wiadomość, że jest on Chickencholikem i mógłby je jeść kurczaki przez całe życie, czyli podobnie jak Taemin pić mleko bananowe. Onew odprowadził go pod sam dom i poszedł dalej, jego dom znajdował się dwa domy dalej.
Taemin był szczęśliwy. Nareszcie znalazłem przyjaciół. Ale czy mogę ich już nazwać przyjaciółmi? Zastanawiał się przez chwilę i udał się do swojego pokoju.
Ten rozdział mi tak se wyszedł, no ale jakoś nie miałam zbyt na niego pomysłu. Podobał się chociaż? Oceńcie w komentarzach.
Wyczołgał się z miękkiej pościeli i chwiejnym krokiem powędrował do łazienki. Miał jeszcze dużo czasu, więc każdą czynność wykonywał bardzo powoli. Nie wyglądał najlepiej, ale starał się jakoś ogarnąć. Wyciągnął z szafki ciemne rurki i czarną luźną koszulkę z napisem "My life is not your business". Spiął włosy w luźny kucyk i był już gotowy. Miał jeszcze pół godziny czasu, więc udał się do kuchni, aby zrobić sobie coś na śniadanie. Tak z tym zawsze miał największy problem. W końcu zdecydował się na płatki z mlekiem. Po posiłku jeszcze wyjął z lodówki moje ulubione mleko bananowe, dzięki któremu się rozluźnił, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Nałożył kurtkę na swoje chude ramiona, przerzucił sobie torbę przez ramię i wyszedł z domu.
Po 10 minutach dotarł do szkoły. Miał jeszcze sporo czasu do dzwonka, więc postanowił przesiedzieć tam aż do dzwonka. Siedział w rogu szatni ze spuszczoną głową i bawił się swoim telefonem. Nagle poczuł, że ktoś szturcha go w ramie. Nieco przestraszony podniósł głowę i zauważył tego samego chłopaka co ostatnio. Odetchnął z ulgą i lekko się do niego uśmiechnął.
- Co tu tak sam siedzisz? Stało się coś? - zapytał starszy.
- N-nie, nic się nie stało. Po prostu czekam na dzwonek - odparł wzruszając ramionami.
- Choć. Nie będziesz tu tak sam siedzieć. - pociągnął młodszego za nadgarstek, zmuszając go do wstania. Lee próbował jeszcze zaprotestować, ale na nic mu się to zdało.
Zaprowadził go pod ścianę, koło jakiejś sali lekcyjnej, gdzie siedziało, dwóch chłopaków zacięcie ze sobą o czymś dyskutując.
- O Minho, powiedz temu dinozaurowi, że skoro robimy razem ten projekt na fizykę, to ja powinienem dowodzić - do Choi podbiegł szczupły chłopak o blond czuprynie i kocich oczach, i zaczął go szarpać za rękaw.
- Wybacz Key, nie wiem kto ma rację, ale chce wam kogoś przedstawić - w tym momencie lekko popchnął zmieszanego Lee do przodu - to jest Taemin, Taemin to są Kibum i Jonghyun.
- C-cześć - wymamrotał młodszy.
- Mów mi Key - podbiegł do niego blondyn z szerokim uśmiechem, po chwili podszedł nieco niższy brunet, który faktycznie przypominał dinozaura.
Po chwili zadzwonił dzwonek, na który Taemin widocznie posmutniał. Choi wiedział o co chodzi, więc postanowił go odprowadzić do klasy i jakoś dodać mu otuchy. Przy drzwiach posłał mu jeszcze pocieszający uśmiech i poszedł w stronę swojej sali, a młodszy przeszedł obojętnie koło Yunsu i jego kolegów, i usiadł na swoim miejscu. Oni tylko wrednie na niego spojrzeli i zajęli się swoimi sprawami. Po kilku minutach do klasy wszedł nauczyciel matematyki i zaczął sprawdzać obecność.
Taemin w ogóle nie potrafił się skupić, chociaż wiedział, że powinienem, gdyż jutro ma z tego sprawdzian. Profesor musiał zauważyć, że nie uważa, ponieważ wywołał go do tablicy. Zdezorientowany nastolatek wyszedł z ławki i powoli skierował się w stronę tablicy z równaniem, które ma rozwiązać. Jeszcze ktoś po drodze podłożył mu nogę i chłopak prawie się przewrócił, co wywołało niepohamowany śmiech u reszty uczniów. Z małą pomocą nauczyciela rozwiązał zadanie i usiadł na swoim miejscu. Po chwili zadzwonił dzwonek, uradowany chciał wybiec z klasy, lecz ktoś szarpnął go za ramię, zmuszając do odwrócenia się. Yunsu chwycił go za koszulkę i bez problemu podniósł do góry.
- I co mały? Trzeba było się nam narażać? No to zapłacisz swoją cenę, a Twój brunecik Ci teraz nie pomorze - powiedział szyderczo się uśmiechając i po chwili jego pięść miała się spotkać z twarzą młodszego, lecz ktoś go od niego odciągnął i Lee poleciał na ścianę.
Po lekcji Choi postanowił pójść do Taemin'a, ponieważ bał się, że te gnojki coś mu zrobią. Nie mylił się, najsilniejszy z nich trzymał go za koszulkę i już miał go uderzyć, ale brunet wyprzedził go i popchnął Lee, który po chwili osunął się po ścianie. Pchnąłem Yunsu z całej siły na ławki za nim i podbiegłem do Taemin'a
- Wszystko w porządku? - zapytałem kucając przed nim.
- Nie... dzięki za pomoc. - pomógł mu wstać i wyszli z jego klasy, widzieli na sobie wzrok prawie wszystkich uczniów, ale starszy nie przejmował się tym. Wpadli na korytarzu na Onew, który dopiero teraz przyszedł do szkoły, za pewne znowu zaspł. Uśmiechnął się do nich przyjaźnie i podszedł do Tae.
- Cześć jestem Jinki, a dla przyjaciół Onew, a ty? - zapytał młodszego
- Taemin - powiedział krótko. Gadali, do puki nie zadzwonił dzwonek na kolejną lekcję. Taemin niezadowolony udał się z powrotem do klasy.
Reszta lekcji minęła mu niezwykle spokojnie. Nikt mu nie dokuczał, ani nic, był z tego powodu zadowolony. Miał nadzieję, że już na zawsze dadzą mu spokój, ale nie mógł być co do tego do końca pewny. Po lekcjach zadowolony wyszedł ze szkoły i powędrował w stronę domu po drodze spotkał jeszcze Onew, od którego się dowiedział, że jest jago sąsiadem. Młodszy ucieszył się na tą wiadomość. Przez całą drogę rozmawiał z Jinki'm na różne tematy i dowiedział się o nim kilka rzeczy. Rozbawiła go wiadomość, że jest on Chickencholikem i mógłby je jeść kurczaki przez całe życie, czyli podobnie jak Taemin pić mleko bananowe. Onew odprowadził go pod sam dom i poszedł dalej, jego dom znajdował się dwa domy dalej.
Taemin był szczęśliwy. Nareszcie znalazłem przyjaciół. Ale czy mogę ich już nazwać przyjaciółmi? Zastanawiał się przez chwilę i udał się do swojego pokoju.
Ten rozdział mi tak se wyszedł, no ale jakoś nie miałam zbyt na niego pomysłu. Podobał się chociaż? Oceńcie w komentarzach.
niedziela, 4 listopada 2012
Zapomniałeś o mnie
Nie mam coś weny na pisanie ciągu dalszego opowiadania "Beacuse I love you" więc postanowiłam napisać jakiegoś one-shot'a.
To jest mój pierwszy one-shot więc proszę o wyrozumiałość i przepraszam was za wszystkie błędy.
Paring - JongKey
Ostrzeżenia - brak
Leżałem skulony na swoim łóżku i próbowałem zasnąć. Nie mogłem, gdyż nie dawało mi spokoju, że Jonghyun, mój JongHyun znowu kochał się z jakąś kurwą, tak jak co dzień. No dobra nie mój... gdyż nigdy nie zebrałem się na odwagę by wyznać mu to co czuje. A później nie miałem już okazji, gdyż zaczął spraszać do domu te wszystkie dziewczyny. Codziennie wyłem w poduszkę i w myślach wyzywałem go od najgorszych, ale i tak go kochałem, choć on tego nie odwzajemniał. Cierpiałem. Strasznie mnie to bolało. Nie raz próbowałem sobie wmówić, że go nie kocham, że jest mi obojętny, ale nie był. Nawet sam nie wiem kiedy się zakochałem. Byliśmy kiedyś najlepszymi przyjaciółmi, wspieraliśmy się nawzajem i miałem w nim oparcie. Ale z czasem poczułem do niego coś więcej niż tylko przyjaźń, zawsze jak przypadkowo mnie dotknął, albo przytulił jak było mi źle wywoływało to u mnie dreszcze. Było mi tak dobrze i pragnąłem zostać w jego ramionach do końca życia.
A teraz jakbyśmy się w ogóle nie znali, mijamy się na korytarzu nawet do siebie nie odzywając. Nie zwraca na mnie uwagi, ma mnie gdzieś. To boli najbardziej. Miałem już tego wszystkiego dość.
Wywlekłem się z łóżka i skierowałem do kuchni, aby się czegoś napić i zobaczyłem GO. Żegnał się z jedną z tych swoich siks. Pocałował ją. Po moim policzku zaczęły spływać łzy, nie potrafiłem znieść tego widoku, tak pragnąłem żeby te ciepłe wargi okrywały moje, tak pragnąłem poczuć ich smak, ile bym dał żeby być teraz na jej miejscu.
Uciekłem do swojego pokoju. Usłyszałem jeszcze jak Jong krzyczy moje imię, nie zwolniłem. Usiadłem na łóżku i znowu się rozpłakałem. Po chwili rozległo się pukanie do moich drzwi, nie zareagowałem. Nie chciałem go tutaj, choć z jednej strony pragnąłem go zobaczyć.
Po chwili wszedł do mojego pokoju.
- Kibum, co Ci jest. - zapytał siadając na moim łóżku.
Nie odezwałem się.
- Spójrz na mnie - powiedział łagodnie.
Znowu nic.
- Key do cholery spójrz na mnie!
Nadal nic.
Zbliżył się do mnie i uniósł mój podbrudek. Mimowolnie spojrzałem w jego oczy. Były takie... ładne.
- Płakałeś.. Dlaczego?
- Nie twoja sprawa - powiedziałem chłodno.
- Nie Key, to jest moja sprawa. Co się dzieje?
- Serio Cie to obchodzi? Teraz sobie o mnie przypomniałeś? - próbowałem powstrzymać łzy.
- Nie rozumiem..
- Nie udawaj. Zapomniałeś o mnie. Ciebie obchodzą tylko te suki!
- Nie zapomniałem o Tobie! Przecież jesteś moim przyjacielem, jak mógłbym o Tobie zapomnieć?
- Nie kłam! Gdybyś mnie nie zobaczył, to na pewno byś do mnie nie przyszedł! A tak właściwie to poco przyszedłeś? - mój głos łamał się coraz bardziej.
- Bo martwię się o Ciebie Key. Nie chcę żebyś cierpiał.
- Nie chcesz żebym cierpiał ahh tak? Wiedz że cierpię cały czas jak widzę Cię z tymi dziewczynami..
- Ale dlaczego?
- Bo Cie kocham idioto!
- T-ty mnie kochasz? - zapytał zaskoczony. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego co powiedziałem.
- Tak! A żebyś wiedział. Cały czas cierpiałem widząc się z tymi dziwkami, płakałem i nie mogłem spać po nocach. Nie było chwili żebym o Tobie nie myślał. Chciałem żebyś był wtedy przy mnie, ale nie bo ty wolałeś się zabawiać z tymi.. siksami. Nawet nie wiesz jak to boli. Jestem jakąś głupią, zakochaną ciotą, która nikomu nie jest do niczego potrzebna! - tama pękła a po moich policzkach spływały łzy. Byłem pewny, że wyjdzie i znowu zostawi mnie samego, tak jak zwykle, ale się myliłem. Przytulił mnie do siebie.
- Nie Kibum, nie jesteś głupi, to ja jestem głupi. Tak strasznie Cie przepraszam. Spotykałem się z tymi dziewczynami, ponieważ chciałem by zastąpiły mi Ciebie, ale żadna nie potrafiła tego zrobić. Chciałem wyznać Ci to co czuję już dawno, ale tak bardzo bałem się odrzucenia, że postanowiłem Ci tego nie mówić i szukać pocieszenia gdzie indziej. Gdybym tylko wiedział, że ty mnie też kochasz, to bym nigdy Cie nie zostawił. Tak mi przykro... nie wiedziałem, że sprawię Ci tym tak dużo bólu i cierpienia. Key j-ja bardzo Cie przepraszam - zauważyłem łzy w jego oczach. Płakał?
Więc on mnie też kocha? Przysporzył mi tyle bólu, ale ja wciąż go kocham i wierzę że będziemy razem.
- Wybaczam Ci.. A-ale proszę, błagam, nie zostawiaj mnie już - wyłkałem.
- Nie zostawię Cię nigdy - odsunął mnie od siebie i delikatnie musnął moje wargi, odwzajemniłem pocałunek. Jego usta były takie miękkie i całował mnie tak delikatnie jakbym był z porcelany i bał że się rozkruszę. Po chwili przerwał pocałunek - Bummie? - rzekł
- Tak?
- Kocham Cię
- Wiem o tym i ja Ciebie też - wtuliłem się w zgłębienie w jego szyi i po chwili zasnąłem.
Nie jest zbyt długi i przepraszam was za to..
Mam nadzieję, że się podobał.
Liczę na wasze opinię w komentarzach. ^^
To jest mój pierwszy one-shot więc proszę o wyrozumiałość i przepraszam was za wszystkie błędy.
Paring - JongKey
Ostrzeżenia - brak
Leżałem skulony na swoim łóżku i próbowałem zasnąć. Nie mogłem, gdyż nie dawało mi spokoju, że Jonghyun, mój JongHyun znowu kochał się z jakąś kurwą, tak jak co dzień. No dobra nie mój... gdyż nigdy nie zebrałem się na odwagę by wyznać mu to co czuje. A później nie miałem już okazji, gdyż zaczął spraszać do domu te wszystkie dziewczyny. Codziennie wyłem w poduszkę i w myślach wyzywałem go od najgorszych, ale i tak go kochałem, choć on tego nie odwzajemniał. Cierpiałem. Strasznie mnie to bolało. Nie raz próbowałem sobie wmówić, że go nie kocham, że jest mi obojętny, ale nie był. Nawet sam nie wiem kiedy się zakochałem. Byliśmy kiedyś najlepszymi przyjaciółmi, wspieraliśmy się nawzajem i miałem w nim oparcie. Ale z czasem poczułem do niego coś więcej niż tylko przyjaźń, zawsze jak przypadkowo mnie dotknął, albo przytulił jak było mi źle wywoływało to u mnie dreszcze. Było mi tak dobrze i pragnąłem zostać w jego ramionach do końca życia.
A teraz jakbyśmy się w ogóle nie znali, mijamy się na korytarzu nawet do siebie nie odzywając. Nie zwraca na mnie uwagi, ma mnie gdzieś. To boli najbardziej. Miałem już tego wszystkiego dość.
Wywlekłem się z łóżka i skierowałem do kuchni, aby się czegoś napić i zobaczyłem GO. Żegnał się z jedną z tych swoich siks. Pocałował ją. Po moim policzku zaczęły spływać łzy, nie potrafiłem znieść tego widoku, tak pragnąłem żeby te ciepłe wargi okrywały moje, tak pragnąłem poczuć ich smak, ile bym dał żeby być teraz na jej miejscu.
Uciekłem do swojego pokoju. Usłyszałem jeszcze jak Jong krzyczy moje imię, nie zwolniłem. Usiadłem na łóżku i znowu się rozpłakałem. Po chwili rozległo się pukanie do moich drzwi, nie zareagowałem. Nie chciałem go tutaj, choć z jednej strony pragnąłem go zobaczyć.
Po chwili wszedł do mojego pokoju.
- Kibum, co Ci jest. - zapytał siadając na moim łóżku.
Nie odezwałem się.
- Spójrz na mnie - powiedział łagodnie.
Znowu nic.
- Key do cholery spójrz na mnie!
Nadal nic.
Zbliżył się do mnie i uniósł mój podbrudek. Mimowolnie spojrzałem w jego oczy. Były takie... ładne.
- Płakałeś.. Dlaczego?
- Nie twoja sprawa - powiedziałem chłodno.
- Nie Key, to jest moja sprawa. Co się dzieje?
- Serio Cie to obchodzi? Teraz sobie o mnie przypomniałeś? - próbowałem powstrzymać łzy.
- Nie rozumiem..
- Nie udawaj. Zapomniałeś o mnie. Ciebie obchodzą tylko te suki!
- Nie zapomniałem o Tobie! Przecież jesteś moim przyjacielem, jak mógłbym o Tobie zapomnieć?
- Nie kłam! Gdybyś mnie nie zobaczył, to na pewno byś do mnie nie przyszedł! A tak właściwie to poco przyszedłeś? - mój głos łamał się coraz bardziej.
- Bo martwię się o Ciebie Key. Nie chcę żebyś cierpiał.
- Nie chcesz żebym cierpiał ahh tak? Wiedz że cierpię cały czas jak widzę Cię z tymi dziewczynami..
- Ale dlaczego?
- Bo Cie kocham idioto!
- T-ty mnie kochasz? - zapytał zaskoczony. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego co powiedziałem.
- Tak! A żebyś wiedział. Cały czas cierpiałem widząc się z tymi dziwkami, płakałem i nie mogłem spać po nocach. Nie było chwili żebym o Tobie nie myślał. Chciałem żebyś był wtedy przy mnie, ale nie bo ty wolałeś się zabawiać z tymi.. siksami. Nawet nie wiesz jak to boli. Jestem jakąś głupią, zakochaną ciotą, która nikomu nie jest do niczego potrzebna! - tama pękła a po moich policzkach spływały łzy. Byłem pewny, że wyjdzie i znowu zostawi mnie samego, tak jak zwykle, ale się myliłem. Przytulił mnie do siebie.
- Nie Kibum, nie jesteś głupi, to ja jestem głupi. Tak strasznie Cie przepraszam. Spotykałem się z tymi dziewczynami, ponieważ chciałem by zastąpiły mi Ciebie, ale żadna nie potrafiła tego zrobić. Chciałem wyznać Ci to co czuję już dawno, ale tak bardzo bałem się odrzucenia, że postanowiłem Ci tego nie mówić i szukać pocieszenia gdzie indziej. Gdybym tylko wiedział, że ty mnie też kochasz, to bym nigdy Cie nie zostawił. Tak mi przykro... nie wiedziałem, że sprawię Ci tym tak dużo bólu i cierpienia. Key j-ja bardzo Cie przepraszam - zauważyłem łzy w jego oczach. Płakał?
Więc on mnie też kocha? Przysporzył mi tyle bólu, ale ja wciąż go kocham i wierzę że będziemy razem.
- Wybaczam Ci.. A-ale proszę, błagam, nie zostawiaj mnie już - wyłkałem.
- Nie zostawię Cię nigdy - odsunął mnie od siebie i delikatnie musnął moje wargi, odwzajemniłem pocałunek. Jego usta były takie miękkie i całował mnie tak delikatnie jakbym był z porcelany i bał że się rozkruszę. Po chwili przerwał pocałunek - Bummie? - rzekł
- Tak?
- Kocham Cię
- Wiem o tym i ja Ciebie też - wtuliłem się w zgłębienie w jego szyi i po chwili zasnąłem.
Nie jest zbyt długi i przepraszam was za to..
Mam nadzieję, że się podobał.
Liczę na wasze opinię w komentarzach. ^^
Subskrybuj:
Posty (Atom)