Płakał, płakał jak dziecko nie mogąc się opanować. Serce bardzo go bolało. Żałował tego, że wyjawił Jonghyun'owi swoje uczucia, bo czego się spodziewał? Że mu o wszystkim powie, pocałuje go i będą żyli długo i szczęśliwie? Takie rzeczy dzieją się tylko w bajkach. Kiedy tylko myśli o tym pocałunku, o tych słodkich, miękkich wargach, na które miał już ochotę od dawna, to coraz bardziej wzbiera w nim płacz, ale również bezsilność oraz irytacja. Dlaczego? Ponieważ, nadal miał ochotę musnąć te cudowne usta. Karcił się w myślach za to. Był na siebie wściekły, ale najbardziej zraniła go reakcja Kim'a, to było najgorsze. Dał mu jasno do zrozumienia, że nie zakocha się w kimś takim jak Kibum.
Zerwał się na równe nogi i zaczął się ubierać. Było już po 22. Wiedział co chce zrobić. A dokładniej iść do pobliskiego baru i opić się do nieprzytomności. Według Key to było jak na razie najlepsze rozwiązanie. Uważał, że spora ilość alkoholu pomoże mu odciągnąć się od tych wszystkich złych myśli i da mu ukojenie, Nie sądził, że pomorze mu to zapomnieć, ale miał nadzieję, że chociaż na chwilę pozwoli przestać o tym myśleć.
Wyszedł ze swojego pokoju zamykając cicho za sobą drzwi. Starał się zachowywać najciszej jak tylko potrafił. Nie chciał natrafić na wściekłego Jonghyun'a uważał, że nie wyszedłby z tego cało. Kiedy udało mu się wyjść z mieszkania odetchnął z ulgą. Tak jak planował od razu udał się do baru. Usiadł na obrotowym krześle od razu prosząc barmana o całą butelkę mocnej whisky. Uporał się z nią na prawdę szybko. Zaraz poprosił o dwie kolejne butelki. Barman spojrzał na niego niepewnie, ale dał mu to co sobie życzył. Key zabrał swój zakup i wyszedł. Zaszył się z tyłu budynku i usiadł pod ścianą. Nie chciał by ludzie widzieli go w takim stanie. Musiał przemyśleć kilka rzeczy. Oczywiście związanych z jego nieodwzajemnioną miłością. Ponownie przyłożył butelkę do ust i poczuł jak do jego oczu napływają łzy. Nie zamierzał ich powstrzymywać.
Po opróżnieniu wszystkich butelek Kibum wiedział trzy rzeczy. Jest tak pijany, że sam nie da rady wrócić do domu. Kocha tylko Kim Jonghyun'a i wymieniony wcześniej jest idiotą. Był zły na siebie, że go pocałował, ale po przemyśleniu wszystkiego, był bardziej zły na Jonghyun'a za to, że był taki ślepy, nie widział jak biedny Key cierpi, oraz, że go tak brutalnie potraktował. Poczuł jak wibruje mu coś w kieszeni spodni. Z opóźnieniem wyjął telefon i spojrzał na wyświetlacz. Zaśmiał się pod nosem i odebrał.
(Narracja Jonghyun)
Długo panowała we mnie wściekłość, ale po jakimś czasie mi przeszło. Poczułem coś, czego nie czułem jeszcze nigdy w życiu. Sam do końca nie wiedziałem co to jest. Wyrzuty sumienia? Poczucie winy? A może nawet... współczucie? Jednak nie wiedziałem do końca, czy miałem rację. To było dziwne. Chciałem wyrzucić z siebie te uczucia, lecz one jednak co chwile powracały. Zrobiło mi się żal Kibum'a. Nie mogąc tego znieść nawet nie wiedziałem kiedy stanąłem pod jego pokojem z zamiarem przeproszenia go. Jeszcze jedno wzięcie głębokiego oddechu i drzwi się otworzyły. Jednak nie zastałem tam nikogo. Pusto, tak jakby rozpłynął się w powietrzu. Wyszedł?
Key nigdy nie wychodził o tej porze i jeszcze w takim stanie. Jedyne co mi pozostało to czekać na niego. Kiedyś musi wrócić, musi... A co jeśli nie wróci? Zacząłem nerwowo chodzić po pokoju. Nawet nie wiedziałem dlaczego tak się przejąłem. Byłem na niego wściekły. Jednak ta wściekłość przerodziła się w troskę. Postanowiłem do niego zadzwonić, nie sądziłem, że odbierze, albo, że chociaż będzie miał włączony telefon. Jednak się myliłem, na moje szczęście, a może i nie?
Jego głos rozbrzmiał w słuchawce, był inny niż zwykle.
- Słucham pana, Panie Kim
- Key, jesteś pijany. Gdzie jesteś? Przyjadę po ciebie.
- Może jestem, może nie jestem. Z resztą co Cie to obchodzi? Odczep się, nie mam ochoty Cie widzieć. Co może znowu chcesz mnie uderzyć? Proszę bardzo, ale najpierw mnie znajdź - zrobiło mi się przykro, tak uderzyłem go, ale strasznie tego żałowałem.
- Nie, nie chce Ci nic zrobić, tylko proszę powiedz mi gdzie jesteś.
- T-taa jasne i tak Cie nic nie obchodzę - słyszałem jak jego głos się załamywał. Mimo spożytego alkoholu nadal było mu ciężko - jeśli dobrze mnie znasz, to mnie znajdziesz. Jestem gdzieś gdzie bywam dosyć często.
- Nie ruszaj się stamtąd - wrzasnąłem do słuchawki, ubrałem się i wyszedłem. Miejsce gdzie Key często bywa, plus alkohol...
Na myśl przyszedł mi bar, który znajduje się nie daleko. Wybiegłem z domu, wsiadłem do samochodu i skręciłem w tamtą stronę. Zatrzymałem się na parkingu i wyszedłem z auta. Bar był już zamknięty. Key musiał być gdzieś niedaleko. Mój wzrok padł na skuloną postać pod ścianą budynku. Serce mnie zakuło na ten widok. Usiadłem koło niego i położyłem dłoń na jego ramieniu. Ten wyprostował się, strzepał moją rękę i odwrócił wzrok. Długo trwała cisza pomiędzy nami. Nie była ona aż tak irytująca. Wsłuchiwałem się w jego szybkie bicie serca i przyspieszony oddech. Chłopak po chwili zaczął szlochać pod nosem. Zanów mnie coś zakuło.
- Key... nie płacz. Przepraszam, ja nie chciałem Cie tak skrzywdzić. Ja po prostu... - nie potrafiłem dokończyć. Ja po prostu co? Po prostu wziąłem Cie za szmaty i biłem po twarzy? Nie odezwał się. Złapałem go za ramiona i odwróciłem przodem do siebie. Złapałem jego podbródek. Wyrywał się, więc drugą ręką złapałem go w tali uniemożliwiając wszystkie możliwe ruchy. Próbował odwracać wzrok, ale i tak padł na mnie. Oczy miał zaczerwienione i opuchnięte od płaczu. Wyglądał tak bezbronnie. Przybliżyłem twarz do jego, tak że prawie stykaliśmy się nosami. Widziałem zdziwienie w jego oczach, oraz jeszcze coś innego, nie byłem pewny, ale to chyba był strach. Znów zaczął się szarpać, jednak nic mu to nie dało. Złożyłem na jego ustach lekki pocałunek. Po chwili oderwałem się od niego. Miał lekko przymknięte oczy. Znów go pocałowałem, tym razem oddał pieszczotę. Rozchylił lekko swoje wargi pozwalając na dalszą zabawę naszych języków. Wiodłem językiem po jego zębach i podniebieniu. Oderwaliśmy się od siebie, kiedy już brakowało nam powietrza. Teraz dotarło do mnie co przed chwilą robiliśmy. Całowałem się z FACETEM, co gorsza z najlepszym przyjacielem. Jednak nie przejąłem się tym za bardzo. Spojrzałem na jego twarz. Miał przymknięte oczy, zaróżowione policzki i usta nabrzmiałe od pocałunków. Wyglądał bardzo seksownie.
Po chwili chłopak osunął się po ścianie i padł na moje kolana.
Dziś tylko JongKey.
Mam nadzieję, że się wam podobało.
sobota, 19 stycznia 2013
sobota, 12 stycznia 2013
Because I love you 9
Narracja Taemin
Po wyłączeniu budzika niechętnie wstałem z łóżka i ziewnąłem przeciągle. Udałem się do łazienki z zamiarem wzięciem szybkiego prysznica. Po tym wysuszyłem swoje długie włosy i wyprostowałem. Ubrałem się w czarną koszulką z nadrukiem, czarne rurki i swoją ulubioną, niebieską bluzę z kapturem. Zabrałem jeszcze wszystkie potrzebne rzeczy i wyszedłem z domu. Do szkoły dotarłem niemal równo z dzwonkiem. Wszedłem do klasy i usiadłem na swoim miejscu. Z torby wyjąłem potrzebne książki i wyłożyłem niedbale na ławce. Po chwili do klasy wszedł nauczyciel. Na lekcji w ogóle się nie skupiałem moje myśli były zupełnie gdzie indziej. Belfer upomniał mnie kilka razy, ale on nic sobie z tego nie robiłem. Na innych lekcjach było podobnie. W końcu po skończonych zajęciach zszedłem na sale taneczną czekając tam na Choi. Długo się nie pojawiał, więc spiąłem włosy w luźny kucyk, aby mi nie przeszkadzały i sam zacząłem rozgrzewkę. Po chwili Żabol w końcu się pojawił.
- Spóźniłeś się - powiedziałem z wyrzutem odwracając się przodem do Minho czekając na wyjaśnienia.
- Yyy... przepraszam, musiałem jeszcze coś załatwić, a swoją drogą skąt wiedziałeś że tu jestem? Przecież się skradałem.
- Strasznie hałasujesz, wiesz Choi? Aha i może nie zauważyłeś, to są tu lustra - Starszy już nic więcej nie powiedział. Wyjaśniłem mu jeszcze kilka rzeczy i kazałem mu się rozgrzać. Kątem oka zobaczyłem jak zdejmuje swoją bluzę. Miał na sobie czarną koszulkę, która opinała jego idealnie wyrzeźbione mięśnie. Wyglądał tak... seksownie.
Szybko odgoniłem od siebie te myśli i wróciłem do tańca. Spostrzegłem jak Minho z łatwością wykonuje kroki, które mu pokazałem. I jak dosyć dobrze tańczy. '
O co tu chodzi - przeszło mi przez myśl.
Padłem na materac dysząc ze zmęczenia, zaraz koło mnie opadł Choi. Przez dłuższy czas nic nie mówiliśmy próbując uspokoić oddech. Cały czas gryzło mnie jedno pytanie, ale jakoś nie wiedziałem czy je zadać, ale ciekawiło mnie to.
Biłem się z myślami, aż w końcu zebrałem się na odwagę.
- Minho? Mogę o coś zapytać?
- Jasne, wal.
- Dlaczego chciałeś się uczyć ode mnie tańczyć? Przecież dobrze tańczysz, nie rozumiem tego.
- Po prostu chciałem spędzić z tobą trochę czasu - zdziwiłem się.
- Po co?
- Aby lepiej Cie poznać - uśmiechnął się szeroko - intrygujesz mnie.
(Narracja trzecioosobowa)
Po szkole chodził na wpół przytomny, nie przespał pół nocy i teraz nie mógł się skupić. Nie tylko to było powodem. Był nim chłopak który siedział za nim w ławce - Jonghyun. Nie chciał z nim rozmawiać, był zły za wczoraj, ale widział na sobie jego wzrok. Mimowolnie odwrócił głowę i spotkał się z parą ciemnych tęczówek, miał rację, ciągle na niego patrzał. Kibum szybko odwrócił głowę, poczuł, że do oczu napływają mu łzy. Poderwał się i wybiegł z klasy. Za sobą usłyszał jeszcze głos nauczyciela wołającego jego imię, potem jeszcze wołał imię Kim'a. Wparowałem do łazienki zamykając się w jednej z kabin. Tam rozkleił się na dobre, sam nie wiedział czemu. Po chwili ktoś zaczął dobijać się do jego kabiny. Key próbował być cicho, aby ten ktoś sobie poszedł, niestety na marne.
- Key wyłaź, wiem, że tam jesteś. Co się dzieje?
- Nie twoja sprawa!
- Właśnie, że moja! Proszę wyjdź - próbował go przekonać.
- Dobra! - wrzasnął i z hukiem otworzył drzwi. Kiedy Kim spostrzegł jego zapłakaną twarz, aż coś w nim pękło - no zobaczyłeś mnie, wiedz, że to twoja wina. A teraz mów, czego ode mnie chcesz?
- Moja wina? Czemu płaczesz?
- Tak twoja wina, celowo tak bardzo mnie ranisz. Nie wiem co jest tego powodem, ale nawet nie wiesz jak bardzo mnie to boli. Jesteś idiotą skoro tego nie widzisz. Zostaw mnie, tak jak to zwykle robisz.
- Ale Kibum, o co Ci chodzi? Przecież nic takiego nie zrob... - nie dokończył ponieważ Kibum zakrył jego wargi swoimi. Oczy Jonga prawie wyszły z orbit. Chciał odepchnąć młodszego, ale nie potrafił. Spodobało mu się to. Zaczął oddawać pocałunek. Lecz młodszy go przerwał, zmierzył go wzrokiem i wyszedł z pomieszczenia. Jonghyun
z mętlikiem w głowie osunął się po ścianie. Nie wiedział co myśleć. Do głowy przyszło mu jedno, że Kibum się mógł w nim zakochać, ale odrzucił tą myśl. Nie pozwolę na to, nie jestem gejem! Postanowił wyjaśnić tą sprawę z Kibum'em. Szybko wstał i uszył w stronę domu, bł pewny, że tam jest młodszy. Za pewne w takim stanie nie wróciłby na zajęcia.
Szybko wszedł do domu i zaczął rozglądać się po wszystkich pomieszczaniach w poszukiwaniu znajomej blond czupryny. Nalazł go w jego pokoju siedzącego pod ścianą z twarzą ukrytą w dłoniach. Trzasnął drzwiami na co Key aż podskoczył. Spojrzał na Jjonga i znów ukrył twarz. Nie chciał na niego patrzeć.
- Key, musimy sobie coś wyjaśnić. Dlaczego mnie pocałowałeś? - no własnie dlaczego? Kibum przez cały czas zadawał sobie takie samo pytanie. Stwierdził, że skoro on tego nie zauważa to w końcu musi mu powiedzieć.
- Aha czyli nadal na to nie wpadłeś? Twoja inteligencja sięga granic. Bo Cie kocham kretynie. Jonghyun rozszerzył oczy, takiej odpowiedzi się nie spodziewał. Był wściekły.
- O nie, nie, nie! - szarpnął młodszego za koszulkę zmuszając do wstania. Poniósł go za nią do góry - nie jestem pedałem, rozumiesz?! Nie zakocham się w tobie! Co może byś chciał żebym Cie jeszcze przeleciał co?! Dlaczego to mówię? Idź się puszczać pod latarnie, tak jak tanie dziwki! - nie wiedział dlaczego to robił, z premedytacją krzywdził swego najlepszego przyjaciela, no właśnie, przyjaciela? Za bardzo targały nim emocje. Nie chciał tego - nie chce Cie widzieć! - uderzył młodszego w twarz, dlaczego? Wyszedł z pokoju zostawiając Key ze złamanym sercem i zalanego łzami.
Wiem, znów mnie długo nie było i jeszcze dodaje taki króciutki rozdzialik. Przepraszam was za to, ale ostatnio kiepsko z moją weną i jeszcze mam sporo nauki...
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i że rozdział wam się podoba.
Liczę na wasze opinie w komentarzach ^^
Po wyłączeniu budzika niechętnie wstałem z łóżka i ziewnąłem przeciągle. Udałem się do łazienki z zamiarem wzięciem szybkiego prysznica. Po tym wysuszyłem swoje długie włosy i wyprostowałem. Ubrałem się w czarną koszulką z nadrukiem, czarne rurki i swoją ulubioną, niebieską bluzę z kapturem. Zabrałem jeszcze wszystkie potrzebne rzeczy i wyszedłem z domu. Do szkoły dotarłem niemal równo z dzwonkiem. Wszedłem do klasy i usiadłem na swoim miejscu. Z torby wyjąłem potrzebne książki i wyłożyłem niedbale na ławce. Po chwili do klasy wszedł nauczyciel. Na lekcji w ogóle się nie skupiałem moje myśli były zupełnie gdzie indziej. Belfer upomniał mnie kilka razy, ale on nic sobie z tego nie robiłem. Na innych lekcjach było podobnie. W końcu po skończonych zajęciach zszedłem na sale taneczną czekając tam na Choi. Długo się nie pojawiał, więc spiąłem włosy w luźny kucyk, aby mi nie przeszkadzały i sam zacząłem rozgrzewkę. Po chwili Żabol w końcu się pojawił.
- Spóźniłeś się - powiedziałem z wyrzutem odwracając się przodem do Minho czekając na wyjaśnienia.
- Yyy... przepraszam, musiałem jeszcze coś załatwić, a swoją drogą skąt wiedziałeś że tu jestem? Przecież się skradałem.
- Strasznie hałasujesz, wiesz Choi? Aha i może nie zauważyłeś, to są tu lustra - Starszy już nic więcej nie powiedział. Wyjaśniłem mu jeszcze kilka rzeczy i kazałem mu się rozgrzać. Kątem oka zobaczyłem jak zdejmuje swoją bluzę. Miał na sobie czarną koszulkę, która opinała jego idealnie wyrzeźbione mięśnie. Wyglądał tak... seksownie.
Szybko odgoniłem od siebie te myśli i wróciłem do tańca. Spostrzegłem jak Minho z łatwością wykonuje kroki, które mu pokazałem. I jak dosyć dobrze tańczy. '
O co tu chodzi - przeszło mi przez myśl.
Padłem na materac dysząc ze zmęczenia, zaraz koło mnie opadł Choi. Przez dłuższy czas nic nie mówiliśmy próbując uspokoić oddech. Cały czas gryzło mnie jedno pytanie, ale jakoś nie wiedziałem czy je zadać, ale ciekawiło mnie to.
Biłem się z myślami, aż w końcu zebrałem się na odwagę.
- Minho? Mogę o coś zapytać?
- Jasne, wal.
- Dlaczego chciałeś się uczyć ode mnie tańczyć? Przecież dobrze tańczysz, nie rozumiem tego.
- Po prostu chciałem spędzić z tobą trochę czasu - zdziwiłem się.
- Po co?
- Aby lepiej Cie poznać - uśmiechnął się szeroko - intrygujesz mnie.
(Narracja trzecioosobowa)
Po szkole chodził na wpół przytomny, nie przespał pół nocy i teraz nie mógł się skupić. Nie tylko to było powodem. Był nim chłopak który siedział za nim w ławce - Jonghyun. Nie chciał z nim rozmawiać, był zły za wczoraj, ale widział na sobie jego wzrok. Mimowolnie odwrócił głowę i spotkał się z parą ciemnych tęczówek, miał rację, ciągle na niego patrzał. Kibum szybko odwrócił głowę, poczuł, że do oczu napływają mu łzy. Poderwał się i wybiegł z klasy. Za sobą usłyszał jeszcze głos nauczyciela wołającego jego imię, potem jeszcze wołał imię Kim'a. Wparowałem do łazienki zamykając się w jednej z kabin. Tam rozkleił się na dobre, sam nie wiedział czemu. Po chwili ktoś zaczął dobijać się do jego kabiny. Key próbował być cicho, aby ten ktoś sobie poszedł, niestety na marne.
- Key wyłaź, wiem, że tam jesteś. Co się dzieje?
- Nie twoja sprawa!
- Właśnie, że moja! Proszę wyjdź - próbował go przekonać.
- Dobra! - wrzasnął i z hukiem otworzył drzwi. Kiedy Kim spostrzegł jego zapłakaną twarz, aż coś w nim pękło - no zobaczyłeś mnie, wiedz, że to twoja wina. A teraz mów, czego ode mnie chcesz?
- Moja wina? Czemu płaczesz?
- Tak twoja wina, celowo tak bardzo mnie ranisz. Nie wiem co jest tego powodem, ale nawet nie wiesz jak bardzo mnie to boli. Jesteś idiotą skoro tego nie widzisz. Zostaw mnie, tak jak to zwykle robisz.
- Ale Kibum, o co Ci chodzi? Przecież nic takiego nie zrob... - nie dokończył ponieważ Kibum zakrył jego wargi swoimi. Oczy Jonga prawie wyszły z orbit. Chciał odepchnąć młodszego, ale nie potrafił. Spodobało mu się to. Zaczął oddawać pocałunek. Lecz młodszy go przerwał, zmierzył go wzrokiem i wyszedł z pomieszczenia. Jonghyun
z mętlikiem w głowie osunął się po ścianie. Nie wiedział co myśleć. Do głowy przyszło mu jedno, że Kibum się mógł w nim zakochać, ale odrzucił tą myśl. Nie pozwolę na to, nie jestem gejem! Postanowił wyjaśnić tą sprawę z Kibum'em. Szybko wstał i uszył w stronę domu, bł pewny, że tam jest młodszy. Za pewne w takim stanie nie wróciłby na zajęcia.
Szybko wszedł do domu i zaczął rozglądać się po wszystkich pomieszczaniach w poszukiwaniu znajomej blond czupryny. Nalazł go w jego pokoju siedzącego pod ścianą z twarzą ukrytą w dłoniach. Trzasnął drzwiami na co Key aż podskoczył. Spojrzał na Jjonga i znów ukrył twarz. Nie chciał na niego patrzeć.
- Key, musimy sobie coś wyjaśnić. Dlaczego mnie pocałowałeś? - no własnie dlaczego? Kibum przez cały czas zadawał sobie takie samo pytanie. Stwierdził, że skoro on tego nie zauważa to w końcu musi mu powiedzieć.
- Aha czyli nadal na to nie wpadłeś? Twoja inteligencja sięga granic. Bo Cie kocham kretynie. Jonghyun rozszerzył oczy, takiej odpowiedzi się nie spodziewał. Był wściekły.
- O nie, nie, nie! - szarpnął młodszego za koszulkę zmuszając do wstania. Poniósł go za nią do góry - nie jestem pedałem, rozumiesz?! Nie zakocham się w tobie! Co może byś chciał żebym Cie jeszcze przeleciał co?! Dlaczego to mówię? Idź się puszczać pod latarnie, tak jak tanie dziwki! - nie wiedział dlaczego to robił, z premedytacją krzywdził swego najlepszego przyjaciela, no właśnie, przyjaciela? Za bardzo targały nim emocje. Nie chciał tego - nie chce Cie widzieć! - uderzył młodszego w twarz, dlaczego? Wyszedł z pokoju zostawiając Key ze złamanym sercem i zalanego łzami.
Wiem, znów mnie długo nie było i jeszcze dodaje taki króciutki rozdzialik. Przepraszam was za to, ale ostatnio kiepsko z moją weną i jeszcze mam sporo nauki...
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i że rozdział wam się podoba.
Liczę na wasze opinie w komentarzach ^^
Subskrybuj:
Posty (Atom)